• RAZ, DWA, TRZY, s z u k a m

    Wiele osób i to od wieków rozważa pomysł przeniesienia się gdzieś dalej, emigrację. Zazwyczaj decyzja podejmowana jest dość emocjonalnie pod wpływem jakiegoś wydarzenia, bywa że myśl o przeprowadzce jest jak kropla drążąca skałę. Moim zdaniem należy na zimno przeprowadzić analizę warunków zamieszkania na nieznanym terytorium, zwłaszcza intrygujący jest szacunek do prawa własności, wydaje się, że w wielu miejscach na świecie jest to prawo pozorne. Zaczynam poszukiwania lokalizacji z prawdziwym prawem własności i sprawdzę ile taki luksus kosztuje, pierwszy rejon jaki sobie "audytuję" to Hong Kong. Nie dziś i pewnie nie jutro, zobaczy się.

    Co rozumiem przez prawdziwą WŁASNOŚĆ - dobra materialne a zwłaszcza posiadanie gruntu czyli fragmentu Ziemi przez właściciela, który tym dobrem może swobodnie dysponować: wybudować sobie basen od granicy do granicy, wysokościowiec, zasadzić truskawki, trzymać ugór albo stado kóz i co tam chce. Właściciel nie jest obciążany żadnymi kontrybucjami na niczyją rzecz, ponosi jedynie koszty swoich osobistych pomysłów. Własność podlega ochronie prawa, raczej naturalnego, nikt nawet nie próbuje okradać właściciela. Właściciel może przekazać swoją własność komu chce, zwłaszcza gdy przeniesie się w zaświaty, jeżeli nie wyznaczy kolejnego posiadacza z tytułu pokrewieństwa to jego własność przechodzi do puli zarządzanej przez wspólnotę najbliższą terytorialnie. To moja definicja prawdziwej własności. Własnością nie jest dobro podlegające opodatkowaniu, podstępnie zadłużane celem późniejszej konfiskaty. Własność to luz, spokój i pewność, zagrożona jedynie zjawiskami naturalnymi jak np. leje krasowe. Wydaje mi się, że w wielu krajach oferuje się jedynie ryzykowną i kosztowną dzierżawę z fałszywą etykietką - własność. Zobaczy się, szukam, w Europie jest jedno interesujące terytorium szanujące własność - Chorwacja, do sprawdzenia.

    W moim kraju prawo własności jest ograniczane w bardzo dyskretny i wyrafinowany sposób. Jednak ogólny bilans nie jest najgorszy. Mieszkańcy osiedlowych bloków mają zapewniony procentowy udział we własności gruntu, to bardzo ważne bo nie wszędzie tak jest. Miało być o Hong Kongu i będzie.

    Po pierwsze mam zakodowane, że w Hong Kongu własności nie ma, jest tylko dzierżawa. Coś mi się obiło o uszy, że ta dzierżawa może trwać nawet setki lat, być może "dzierżawa" w Hong Kongu jest lepsza od "własności" w Illinois, obciążonej horrendalnym podatkiem od wartości nieruchomości. Zabiorę się za sprawdzanie w swoim czasie bo inne zajęcia wzywają.

    ALW 06.11.2021

Wilajezi