Odkrywanie Japonii to pasjonujące zajęcie. Z przerwami oddaję się tej przyjemności od czasu przeczytania książki "Życie po japońsku" wydanej w zamierzchłych latach osiemdziesiątych. W tej chwili mam dostęp do tej kultury o wiele łatwiejszy niż kiedykolwiek wcześniej, można powiedzieć bezpośredni. Moim ostatnim odkryciem są darumy, malutkie darumki i darumy pokaźnych rozmiarów. Czym jest daruma, już wyjaśniam, to magiczny przedmiot, taka raczej kulka, podobno z masy papierowej i pusta w środku, obciążona o właściwościach wańki wstańki, ze srogim obliczem wymalowanym mocnymi pociągnięciami czarną farbą. Groźnie wyglądający wizerunek widnieje na zazwyczaj czerwonym tle. Daruma ma dwa białe pola na oczy. Wydaje mi się, że darumę trzeba sobie nabyć i wymalować jej pierwsze, najlepiej lewe oko. To zachęta dla darumy, jeśli wesprze nas w osiągnięciu czegoś to dostanie drugie oko. Jeśli nie, już po niej. Muszę uściślić wiele informacji tzn. czy daruma może (nie musi) pomóc spełnić jedno życzenie rocznie, czy wolno zatrudnić jedną, czy kilka, kilkanaście darum w jednym roku do spełniania jednego życzenia (dla pewności) czy większej ich ilości w zależności od potrzeb. Mnie przydałoby się kilka rocznie i to takich nierozczarowujących, których nie musiałabym palić. Muszę sprawdzić jak to jest z tym paleniem, czy po odzyskaniu pełni wzroku daruma i tak wędruje do świątyni i tam musi spłonąć wraz z innymi. Jeden zwyczaj jest pewny i logiczny, do kolejnych życzeń należy użyć darum o większej średnicy, najlepiej startować od minimalnej objętości również ze względu na wydatki, większe darumy są zdecydowanie droższe. Czy odnotowano istnienie największej, rekordowej darumy i jaka była jej skuteczność, czy powierzono jej wiekopomny cel, czy zupełnie przyziemny? Ten zwyczaj obowiązuje osoby fizyczne i osoby prawne - firmy też przechowują darumy z nadzieją na realizację planów. Jest wiele niewiadomych. Zastanawiam się czy tu na Mazowszu mamy równie wyszukany zwyczaj a może mieliśmy, mgliście kojarzę jakieś rytuały celem przewidywania ogólnych zarysów przyszłości a nie składania konkretnego zapotrzebowania. Zdecydowanie wolę wersję japońską, jest bardziej nakierowana na potrzeby jednostki a nie próbę ustalenia jakież to wichry historii będą nami targać.
Zdjęcia z ceremonii palenia darum są przejmujące, dwuokie i olbrzymie darumy płoną w stosach. Wydawało mi się, że te dwuokie mają prawo z nami zostać. Następnym razem wyjaśnię symbolikę i podzielę się wiadomościami o zbliżonych zwyczajach, może jednak coś takiego i tutaj jest, tylko o tym nie wiem.
Geneza darumy jest po azjatycku bezkompromisowa i w moim mazowieckim odczuciu jednak makabryczna. Lalki symbolizują pewnego ważnego mnicha, który był pogrążony w medytacji przez 9 lat, nieprzerwanie i bez ruchu wpatrywał się w ścianę jaskini. Niestety jeden raz jego medytacja została przerwana drzemką, przymknął powieki, ze złością je wyciął, dalej medytacja przebiegała już w sposób niezakłócony, towarzyszył jej również proces zanikania kończyn. Nagrodą za wszystkie te udręki było oświecenie, może lepiej oddaje azjatycki sens historii sformułowanie, ukoronowaniem tego trudnego przedsięwzięcia było oświecenie, jeśli wytrwale, nie zważając na trudności, dążysz do czegoś, osiągniesz to. Swoją drogą, czy ów mnich, twórca ZEN, siadając przed ścianą wyznaczył sobie cel, czy zaczął się w nią wpatrywać i zwyczajnie czekał na to co ma nastąpić i wcale nie wiedział, że będzie to właśnie oświecenie. Czy jest jakaś kultura, która pozwala człowiekowi na niedoskonałość, porażki i sukcesy, życiową sinusoidę a nie krzywą wykładniczą? Może jednak się mylę i właśnie w tej opowieści jest miejsce na porażki i odkrywanie nieznanego, w końcu daruma do wańka wstańka, po wytrąceniu z równowagi podnosi się. Anyway (bdb makaronizm) figurka z wielkim oczyskiem bez rąk i nóg ma pomagać człowiekowi w osiąganiu celów, termin przydatności 1 rok, po roku należy ją spalić, jeśli jednak pomogła zrealizować plany to z domalowanym drugim okiem można zostawić na dłużej. Znalazłam jeszcze dodatkowe wyjaśnienia tej tradycji, które nie przystają do mojego chciejstwa, stawiając na półce darumę (sądzę, że na półce, może obowiązują jakieś reguły), Japończyk niejako deklaruje ciężką i wytrwałą pracę, która zapewni mu osiągnięcie celu, podobno nie chodzi tu o zapewnienie sobie przychylności losu, łutu szczęścia, forów, to ja nie wiem, nie mam pewności jak to jest, bytheway istnieją znaczne różnice w sposobie myślenia między Azjatami i Europejczykami, mierzalne, namacalne i do stwierdzenia. Skromne testy jakie znalazłam wykazywały moje hybrydowe pochodzenie.
jak zwykle CDN bo teraz to ja idę sprzątać, tak ciągle sprzątam, Syzyf to powinien myć naczynia, podłogi albo prać.
Oświecenie, co to ma niby być? Czy wystarczyłoby mi 9 lat wpatrywania się w skałę aby osiągnąć ten stan i zrozumieć? Jako fanka Japonii i skośnookiej części Azji muszę się tym zainteresować.
Daruma czy daruma, jeśli w lalce widzimy mnicha, który poświęcił 9 lat na wspięcie się na intelektualne - duchowe wyżyny oświecenia to wielką literą, jeśli rodzaj figurki to małą. Po napisaniu, poczytaniu chyba wolałabym użyć wielkiej. Zaczynając tekst wiedziałam tylko o istnieniu wydmuszkowatych figurek, jednak wersja oryginalna sobie zostanie.
Azjaci - temat rzeka, Koreańczycy, Chińczycy, Japończycy, Wietnamczycy, te nacje w mglisty sposób odróżniam, napiszę co w mojej mazowieckiej głowie ułożyło się na ich temat. Będą to wnioski z kilku filmów, spotkań, przeczytanych informacji a nie osobistych podróży, może kiedyś tam pojadę. Chyba sobie kupię だるま (pewnie jest stosowne kanji) raczej nie w 22, jednak 24, 25 i pomoże mi w zrealizowaniu planów.