To zaczyna robić się niesmaczne, powiem więcej niestrawne.
Natrętne wciskanie wszelkimi propagandowymi kanałami diety robaczanej dla homo sapiens. Cóż, gdybyśmy jako gatunek byli stworzeni do jedzenia robali już dawno byłyby w kanapkach i na obiadowych talerzach. Jest jeden sygnał ostrzegawczy, biologiczny i bardzo prosty - wstręt, oznacza jedno: nie rusz tego, nie jedz, nie wkładaj do buzi to nie jest dla ciebie. Robaczki są dla ptaszków, ptaszka, który odżywiał się larwami, muchami, żuczkami możesz bez szkody dla zdrowia zjeść. Hodowanie robali jest prościutkie, trudniejsze jest ich niehodowanie wymaga czystości, pozbywania się odpadków i usuwania wilgoci. Wystarczy wielki dół z gównem, gnijące tkanki, kilka godzin w ciepełku i smacznego. Nie trzeba budować żadnych obórek, stodółek, grodzic łąk, karmić nie byle czym i dbać miesiącami, latami, taniocha. A jak ma wyglądać ubój robali, jakieś chemiczne duszenie, mechaniczne miażdżenie, bezpośrednio do miksera a może najpierw do suszarki? Nie sądzę aby ktokolwiek zaprzątał sobie głowę patroszeniem tych maleństw, do konsumpcji przypadną i mini móżdżki i trochę chitynki, wiele ciekawych i oryginalnych związków dla ludzkich ciał. Widzę jak podstępnie się tę karmę podsuwa na półkach z żywnością proteinową i wysokobiałkową, tak sądzę. Proteina brzmi tajemniczo a z czego ta proteina? Tego nawet nie będę sprawdzać, na kilometr cuchnie jakimś szwindlem. Już były oszczędności na karmie dla zwierząt. Krowy skarmiano odpadami tkanek zwierzęcych, dostawały do jedzenia np. baranie łby i racice odpowiednio spreparowane (MBM).
I co się działo, krowy szalały, gąbczały im mózgi następowała
degeneracja białek pod wpływem obcych protein. Te krowy jedli ludzie, po takim mięsku, z ich mózgami działo się to samo co z krowimi. Pochodne tkanek zwierzęcych królowały w bydlęcym menu dość krótko, to było menu sezonowe. Kto był pomysłodawcą, inicjatorem takiej innowacji i co myśli o niej teraz, może że krowy są temu winne, że się nie przyjęła. A gdyby tak nieco zmodyfikować krowy, komu by to szkodziło? A skąd pochodzi pomysł jedzenia robali?
Bon appetit !
ALW
Miało nie być o tym co serwuje główny nurt, ale się nie da. Choć nie posiadam odbiornika TV, żadnych kablówek, nie czytam gazet, nie zaglądam do portali bez opcji komentowania (adieu Interio, ostrzeżenie dla WP), do tych z pewną wolnością słowa sporadycznie to i tak informacje o innowacyjnych ideach cywilizacji jakoś się do mnie przeciskają i muszę się do nich odnieść, a co jest z tymi którzy są na bieżąco?
Czego jeszcze jako cywilizacja nie uprościliśmy do zera po taniości i najmniejszym wysiłku aby zysk był tam gdzie trzeba?
Warunki do zamieszkania - preferowany chów klatkowy, apartamentowiec-mrówkowiec.
Budynki i ich wnętrza od bajecznego detalu do zera.
Ubrania - proszę porównać sobie tiszercik i dżinsy z barokową suknią.
A teraz jedzenie, które i tak w dużej części już jest trujące i składa się z samego cukru, o pardon syropu glukozowo-fruktozowego, tańszy a też słodki.
Kontakty towarzyskie uproszczone do impulsu na łączach.
Save the Planet?
The Planet save us please!
Dygresja o Ziemi, przez moment była dłuższa, już nie jest bo temat jest bardzo filozoficzny, może kiedyś się z nim zmierzę.
Bardzo lubię angielski odpowiednik Ziemi - Earth, jest jak oddech i życie, dyskretny strumień energii. Nie jestem fanką głosek "th" wymagają ustawiania języka w jakiś dziwnych dla Mazowszanki miejscach, jednak dla dźwięku Earth jestem w stanie się postarać.
Ilustracja:
lniana serwetka barwiona zapewne czymś syntetycznym bo z uzyskaniem głębokiej zieleni przez wieki były ponoć całe hece i jajka farbowane w cebuli, spod których wyziera wiklinowy koszyczek, naturalnie.
komentarz ortograficzny
nie byle czym - oddzielnie? mnie by pasowało niebyleco, niebyleczym, chociaż bo ja wiem?