• Apartheid iksów i igreków, kolejny temat propagandowy

    Feminatywy-neologizmy tak lansowane ostatnio irytują mnie bezbrzeżnie. Nie mam żadnych złych skojarzeń z nauczycielką, ekspedientką czy fryzjerką. Jednak tapicerka, szewka, ministra czy stolarka nie przejdą mi przez gardło. Profesje bez problemu traktuję bezpłciowo, bez tej nadgorliwości i dodatkowego sortowania ludzi na takich i owakich. Znaczna część nazw profesji występuje w 2 odmianach, forma męska ma zazwyczaj również status neutralnej, akcja uzupełniania braków na siłę i dodawanie do neutralnego słownictwa znacznika płci jest podejrzana. Jednak jeśli już - to sufiks -ini poproszę jak bogini, wczoraj wiozła mnie taksówkini do baristini, spotkałam się z profesorini. Skoczek, skakanka, cukiernik, cukierniczka, w wersjach z: a, ka, iczka, owa, ina, terminy mogą być już zajęte, a nawet jeśli słowa nie okupuje już inne znaczenie to nie brzmią tak dostojnie i profesjonalnie jak: skoczkini, cukierniczyni. Może jeszcze dodajmy strukturę gramatyczną wskazującą wiek i regionalne pochodzenie aby mieć pełny obraz sytuacji zgłaszając się do lekarza np. stomatologa i tak pani w średnim wieku pochodząca z Mazowsza: mazbalzstomatolożka (wolę wersję: mazbalzstomatologini) a młody taksówkarz z Ziemi Łódzkiej, złoszczataksówkarz, odmiana wiekowa: złopiertaksówkarz. A śloszczapiekarzyni to kto? Czego tu jeszcze brakuje, statusu majątkowego, niechby sobie był sufiks -pit a może jednak prefiks bo to kluczowa informacja i jeszcze jakiś dodatek klasyfikujący. Dochody niskie pitnu, średnie pitkl, wysokie pitbo, pitbopompierinformatyk, to oczywiście przejrzały, piernikowaty, dziany informatyk, mężczyzna z Pomorza a pitbopodszczainformatyczka (ini) to jego, podobnie sytuowana jednak znacznie młodsza, koleżanka po fachu pochodząca z Podlasia i wszystko jasne: płeć, wiek, pochodzenie, status majątkowy, umiejętności bo czyż potrzebujemy więcej informacji o drugim człowieku? Podział na obszary damskie i męskie wywołuje mnóstwo gorących emocji. Jednak tym podziałem i dodatkowymi emocjami wolałbym nie zawracać sobie głowy w pracy. Językowa ekwilibrystyka to jednak nic w porównaniu z rzeczywistym apartheidem płci, występującym w wielu miejscach na świecie. W naszym kraju przychodzi mi na myśl jedno środowisko zachowujące zasady starannej selekcji a i ono jest skażone nadwiślańską swobodą przebywania w jednym miejscu osobników XX i XY a jest to KK. Cóż jest złego w tym, że kobiety i mężczyźni przebywają razem i mogą wymienić poglądy na każdy temat, wbrew pozorom wiele. Takie zachowanie wygasza emocje i popędy biologiczne, działa destrukcyjnie na potencjał rozrodczy, może zniweczyć najważniejsze zadanie gatunku - przetrwanie.

    W tej chwili tyle, bo muszę poczytać o miejscach gdzie izoluje się ludzi od siebie tak na śmiertelnie poważnie, aby napisać coś więcej.

    ALW

    a, ka, anka, arka, atka, tka, aczka, iczka, yczka, erka, (lo)żka, yca, essa, owa, ina, yni, ini

    A jednak, może nie upraszczajmy życia obcokrajowcom uczącym się polskiego; bo np. jaka jest forma żeńska od: księgowego, grafika i jaka byłaby od neutralnego płciowo słowa minister? Wymieniam ledwie 6 przykładów:

    księga grafika ministra(!?) co to jest? Wiem, ministra to wytworna teczka z dokumentem poświadczającym powołanie na wysokie stanowisko np. ministra albo sam dokument, tak mogłoby być.

    księgowa grafikowa ministrowa pokojowa

    księganka grafikanka ministranka przedszkolanka

    księgiczka graficzka ministriczka prawniczka

    księgina grafikina ministrina sędzina

    KSIĘGINI GRAFIKINI MINISTRINI BOGINI

    Coś odeszłam od tematu, zamierzam wrócić do zagadnienia apartheidu płci. Złożoność zagadnienia "feminatywów" oderwała mnie od głównego tematu, a główny temat od składania prania.

    ALW

    A z drugiej strony rozmydla się znaczenie i podważa istnienie płci, okropne mieszanie - czyli również modny ostatnio gaslighting.

    Wiadomości od "mediów" dręczą i obciążają, feeeee. Uwolnij się kochanie od tej obrzydliwej, przygotowanej do konsumpcji papki, tylko jak???



Wilajezi