• Prehistoryczne wymagania wyemancypowanych kobiet

    Czasem coś człowieka zdziwi* lub zachwyci. Nie wiem, która sytuacja bardziej mi odpowiada. Przecież można mieć 2 w jednym, coś może zachwycić i zadziwić* jednocześnie. Sprawa dotyczy wzrostu i tylko mnie dziwi, wcale nie zachwyca, jak się okazuje wzrost ma fundamentalne znaczenie w przypadku preferencji wyboru życiowego partnera dla kobiet. Serio? Poważnie? Najprościej wyjaśnić sprawę u źródła, wystarczy zapytać siebie czyli osobę deklarującą płeć żeńską, czy jest się osobiście bytem tak płytkim, działającym na zupełnie prymitywnych, pierwotnych odruchach? I...jaki rezultat badania... Tak należałoby zapytać siebie w pewnych odstępach czasu, siebie 20+ i np siebie teraz "nieco" później. Nie jestem obiektem standardowym pod względem gabarytów, różnię się od przeciętnej Polki o nieco więcej niż 5% na plus, co oznacza, że pierwsza informacja, którą słyszę od wielu dopiero co poznanych osób brzmi mniej więcej tak "o jaka jesteś wielka" !? Poważnie, nawet teraz gdy już nikt nie powinien w żaden sposób oceniać moich zewnętrznych walorów. Nie wiem ile razy dziennie przypomina się paniom wyższym niż męska średnia krajowa, obecnie już ok. 180cm, choćby badawczymi spojrzeniami rzucanymi na ulicy, że są wysokie, przypuszczam, że bardzo często choć pewnie o tym doskonale wiedzą. Coś zbaczam z tematu, trudno. Moje +10cm do średniej wygląda nieźle, ma swoje zalety, w czasach gdy osiągałam ten wzrost była to właśnie męska średnia krajowa. Temat poboczny rozwija się w najlepsze. Tak, niestety miałam i mam swoje wymagania do wysokości sylwetek, są one dziwaczne i odmienne dla każdej płci, okropność. Ja 20+, kobiety powinny mieć wg mnie między 172 a 174cm wzrostu, mnie należałby skrócić optymalnie o 2cm, tylko trzy opcje w pełnych centymetrach, absurd. A mężczyźni, przykro mi i wstyd, 180-190. Obecnie moje wymagania co do kobiet są prawie równie dyskryminujące, z trudem przesuwam górną granicę do 175 z pewną niezamierzoną pomocą b. bliskiej mi osoby, dolna jest tam gdzie była (! dlaczego ? względy estetyczne, smukłe, piękne proporcje, po co to komu?), za to mężczyźni mają teraz o wiele lepiej od 174 do 194, to aż 21 opcji w pełnych centymetrach (a 164 a 204 a inne wymiary!!!). Skąd to dziwactwo, powszechne dziwactwo, które dotyka również mnie, po co komu osobiste preferencje w kwestii wzrostu? Niestety, jeśli nadal powszechnie wlepiamy oczyska i mierzymy kogoś odruchowo na powitanie, zwłaszcza jeśli odbiega od dobrze tolerowanej przeciętnej nawet o kilka procent, to będzie to miało fundamentalne znaczenie, dlaczego to robimy? Pozostańmy przy zagadnieniu wzrostu męskiego, panie preferują panów wyższych i to dużo wyższych od siebie. To, że w przyrodzie trudno spotkać parę o odwrotnych proporcjach to zasługa pań. Średnia kobieta w ojczyźnie ma ok. 165cm (niczego bym nie widziała w tłumie, wiecznie zadzierałabym głowę rozmawiając z mężczyznami, horyzont by mi się przesunął niepokojąco, o nie, pseprasam) i preferuje życiowego partnera ok. 180cm, najniższa oferta jaką zaakceptuje to wyższy od niej tak aby pasował do obcasów**. Nie myśli odruchowo i w pierwszej kolejności o świetnym charakterze, umiejętnościach, radości przebywania razem, to sprawy drugorzędne, myśli o wzroście, eliminuje z miejsca tych, którzy nie spełniają kryterium długości mierzonej od poziomu gruntu do czubka głowy, jakież to przygnębiające. Myśli, pewnie nie myśli za bardzo to odruch, instynkt. Po co ten wzrost, że niby ten większy to silniejszy i obroni przed bandytami z sąsiedniego wrogiego plemienia? Może, jednak od czasów prehistorycznych nieco się zmieniło, każde pokolenie z ostatnich kilku żyje w dramatycznie odmienionym środowisku w relacji do warunków, w których żyli rodzice, dziadkowie, pradziadkowie i dalsi pra. Wcześniej świat nie pędził tak na łeb na szyję nie wiadomo ku czemu (temat się odgałęzia, trudno). Obecnie agresja i zagrożenia są w nieco innym, mniej fizycznym wymiarze, samym wzrostem niewiele się zdziała a jednak preferencje pozostają zamrożone, sądzę, że były pokoleniowo wzmacniane od wieków. Choć trzeba przyznać, że niektóre nacje ze wschodu przypominają o konieczności trenowania umiejętności zabijania w starciu fizycznym ciała z ciałem, czy rzeczywiście ten wyższy ma większe szanse na przeżycie? Mam kogo o to zapytać, to nie jest bardzo wysoki mężczyzna jednak ma pewne wyjątkowe umiejętności, które z pewnością dają przewagę nad wyższymi rywalami****. Rywal, przewaga, przetrwanie, wygrana... A skąd te obcasy w tym wszystkim, to całkiem współczesna choć raczej miniona sprawa, co najmniej dziwne, biorąc pod uwagę, że wszyscy i wszędzie obecnie przemieszczają się w "sportowym", paskudnym obuwiu. Z tym wyższym wygląda się lepiej, okazale, wytwornie i budzi się uznanie wraz z szacunkiem i wcale nie chodzi o to mityczne i prehistoryczne bezpieczeństwo? Gdzie ja jestem?***

    Pocieszam się tym, że mężczyźni również kierują się bardzo prymitywnymi kryteriami lub biorą wszystko jak leci, wart Pac pałaca. Czy jakiekolwiek kryteria są potrzebne przy doborze życiowego partnera? Czy o tym już było, nie pamiętam.

    Amanda Luiza

    * mój język natywny zachwyca mnie coraz bardziej, muszą być dygresje, coraz więcej obcokrajowców podejmuje trud nauczenia się go i zrozumienia, też jest dla nich zachwycający i zadziwiający i proszę 2 w jednym! Zadziwiające to bardziej niż budzące zdziwienie albo tak bardziej w pozytywną stronę, zadziwić a zdziwić ?

    **obcasy, tak temat wymaga rozwinięcia, może wkrótce,

    ***wyjaśnienie do 3 gwiazdek jest jakieś, gdzie się jest zazwyczaj chociaż czasami wolałby się opuścić to miejsce, nie, nie będzie wyjaśnienia do "Gdzie ja jestem?" bo jestem tam za często jak na mój gust,

    ****OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ! wysoki ma zazwyczaj dłuższe kończyny, przyłożenie z dłuższej dźwigni, sama fizyka, niski ma jedynie szanse z nieskoordynowanym i słabym wysokim.




Wilajezi