Od wielu miesięcy możemy obserwować tajemnicze zjawiska napędzane strachem. Ostatnio prawdziwą wojnę, taką z tępym, bezrefleksyjnym przymusem zabijania. Doprowadza się ludzi do stanu wyższej konieczności przyłożenia lufy do czyjejś czaszki w imię pokoju bo przecież nie dla samego zabijania bo to niegodne człowieka i wielkich przywódców. O co w tym wszystkim chodzi? Zapytałam kilka osób z całego świata, może ktoś mnie oświeci. Odpowiedź z Rosji - o pokój chodzi, tylko o pokój dla całego świata i wszystkich ludzi, to co najmniej zastanawiające. Niektórzy nie chcieli, nie mieli odwagi odpowiedzieć, nie rozumieli pytania, nie wiem. Odpowiedzi bardzo mnie ucieszyły, zwłaszcza ta z Afryki, widzę w niej coś bardzo mi bliskiego, właśnie tam, to też zastanawiające.
Gdzie jest limit na skali strachu przed życiem, skąd ta pogarda dla jego przejawów? Piętrzące się pranie powinno oderwać mnie od tych bzdur i mocno postawić na Ziemi. Zanim ruszę do kampanii pralniczej, wkleję jeszcze począteczek o strachu, miałam poświęcić temu zjawisku więcej wierszówki ale inne okazały się bardziej zajmujące. Dojście do pewnej samoświadomości swojego ciała, emocji, umysłu nie jest proste, myślę, że bywa nieosiągalne i niepotrzebne, chociaż może warto, jednak w tłumie reagujących automatycznie współplemieńców, samoświadomość może być nieco uwierająca, URRRRRAAAAAA ZAAAA MIRRRRRRRR, PUST WSJEGDA BUDZJET SONCEEEEEEEE, no właśnie tak szaro i ponuro dosyć.
POKÓJ
12.11.2021
Poziom agresji można wyznaczyć u pojedynczego człowieka, choćby metodą porównawczą. To nie jest jednoznaczna właściwość. Agresja ma swoje odmiany, w tym bardzo interesującą bierną formę. Części narodów można przypisać wyższy poziom agresji i tendencje do okrucieństw. Japończycy, jeden z takich narodów słynący z wyrafinowanej sztuki wyładowywania a może ładowania agresji, w przełomowym momencie dziejów otrzymał od zbiorowiska innych nacji czyli Amerykanów słynną pacyfistyczną konstytucję i potwierdzając słowa art. 9 wyrzekł się wojny. Czy rzeczywiście taki jeden akt z innego świata mógł przekreślić tradycje samurajów? Japoński organizm był w wielkim szoku, w szoku robi się dziwne rzeczy. Japonia zobaczyła coś czego nigdy wcześniej na taką skalę, w takim tempie i tak mizernym sprzętem (jeden samolocik, paru facetów i jakieś żelastwo na pokładzie) nikt nie dokonał. Choć rujnowanie cudzych miast i wyrzynanie ich obywateli to niejako nasza ludzka specjalność, to jednak tym razem akcja odbyła się spektakularnie z widowiskowym grzybem i niszczeniem DNA w komórkach wszystkich żywych istot. W ciągu sekund, minut, 2 miasta obrócone zostały w pył, jednak nie wszyscy ich mieszkańcy wyparowali. Ataki nastąpiły w stosownym trzydniowym odstępie, za każdym razem konfiguracja uzbrojenia była podobna, w arsenale były 2 prototypy, wykorzystano obydwa (do spr.). Wybuch bomby atomowej do dziś cieszy Koreańczyków, to nie było jednoznacznie tragiczne wydarzenie dla wszystkich. To ironia losu, to niewyobrażalne, ale cudze nieszczęścia czasem ratują życie innym nieszczęśnikom. Wczoraj dowiedziałam się "pokątnie", że po 75 latach Japończycy zmienią zapisy konstytucji, która jest rodzajem uprzęży, lejce do niej, może ciągle trzymać ktoś inny a może są mocno poluzowane. Geopolityczne rozważania to zupełnie wtórna sprawa wobec pierwotnej agresji, która pewnie czemuś służy, może sprawdzę jak azjatyccy mnisi wyjaśniali fakt (potrzebę) istnienia nieprzytomnej agresji i bezmiernego okrucieństwa.
O czym to ma być dalej, zastanawiam się, bo miało być o pisaniu konstytucji będzie i o tym, o agresji też i pewnie o tych facetach z tego samolociku, jakie trzeba posiadać cechy aby podjąć się zadania zrównania z ziemią 2 miast wypełnionych cudzym życiem i to zrobić, może żadne szczególne.
O istocie broni atomowej też będzie, zrozumiałam ją dopiero kilka miesięcy temu, bo YT uparcie wystawiał mi przed oczy film o przypadkowym (?!) i rekordowym napromieniowaniu pewnego japońskiego pracownika (elektrowni?!), który jak zwykle wlewał z wiaderka do większego pojemnika trochę substancji o potencjale radioaktywnym. 30 września 1999r coś poszło nie tak i po zmieszaniu płynów (pewnie płynów) z 2 baniaków nastąpiła reakcja łańcuchowa, emisja promieniowania, krótkotrwały rozbłysk o potężnych konsekwencjach dla żywych tkanek. Tak; w tym miejscu wspomnę, iż do porządku i rozsądku w żadnej branży nie mam zaufania, jest to szczególnie przykre w przypadku: służby zdrowia, lotnictwa cywilnego, energetyki jądrowej, zarządów wszelakich wieloosobowych, złożonych podmiotów (państw, korporacji) i wielu innych, cóż trudno, nikt nie jest doskonały, taki los. Ponury wypadek przy pracy wyjaśnia dlaczego broń jądrowa od czasu wybuchu w Japonii w 1945r. jest trzymana głównie na pokaz, jak waza w serwantce. Promieniowanie bezpowrotnie niszczy DNA, tzn chromosomy ze ślicznych wyodrębnionych literkowatych form stają się pozlepianą bezkształtną papką, nie ma kodu, replikacja, regeneracja komórek zostaje zablokowana, określona dawka i tylko kwestia czasu (niezbyt długiego) następuje dekompozycja ciała i trzeba pakować się w zaświaty. Stąd te histeryczne akcje przesiedleńcze po każdej awarii elektrowni atomowej.
Mamy tło historyczne tworzenia japońskiej konstytucji, powiedzmy dość złożone. Sam proces powstawania tego dokumentu był prosty i skuteczny, robotę dostało kilkunastu młodych ludzi, wykonało ją całkiem dobrze i szybko bo nie zawracali sobie głowy niczyimi życzeniami, myśleli o sobie a ich szef generał MacArthur miał inne rzeczy do roboty. Fascynujące jest to, że boskiemu cesarzowi wyznaczył rolę szeregowy amerykański oficer (o ile oficer może być szeregowy, na moim blogu tak), zrobił to całkiem umiejętnie. W sieci jest kilka materiałów, wywiadów z osobami, które uczestniczyły w tym osobliwym akcie tworzenia, muszę jeszcze raz to wszystko obejrzeć aby napisać więcej. Czy Japonia byłaby tym państwem, którym jest obecnie bez wybicia na inne tory ruchu przez obcą energię, nie mam pewności, nie sądzę, mogę zapytać Japończyków co o tym myślą, ale boję się, że mnie zignorują, albo temat zbyt przytłaczający, nie wiem.
CDN, pewnie w nowym wpisie bo ten zrobił się już przydługi.
Konstytucja Japonii z 3 listopada 1946r.
cytat:
ROZDZIAŁ II
WYRZECZENIE SIĘ WOJNY
Artykuł 9
Naród japoński, dążąc szczerze do międzynarodowego pokoju opartego na sprawiedliwości i porządku, wyrzeka się na zawsze wojny jako suwerennego prawa narodu, jak również użycia lub groźby użycia siły jako środka rozwiązywania sporów międzynarodowych.
Dla osiągnięcia celu określonego w poprzednim ustępie nie będą nigdy
utrzymywane siły zbrojne lądowe, morskie i powietrzne ani inne środki
mogące służyć wojnie. Nie uznaje się prawa państwa do prowadzenia wojny.
Całość do przeczytania na stronach Ambasady Japonii w Polsce.
Konstytucja nie była zmieniana od 3 listopada 1946, czyli dnia jej uchwalenia. Jaki zapis wystarczająco mocno związał ręce wszelkim chętnym do rozmontowywania prawa? Czy mi się chce to wszytko dzisiaj czytać, po raz pierwszy w całości od początku do końca? Ledwie XI rozdziałów i to bardzo zwięzłych. Dobra, zaczynam:
Artykuł 14
Wszyscy obywatele są równi wobec prawa, niedopuszczalna jest
jakakolwiek dyskryminacja w dziedzinie politycznej, ekonomicznej i
stosunków społecznych, z powodu rasy, wyznania, płci, pozycji społecznej
ani pochodzenia rodzinnego.
Szlachectwa i tytułów szlacheckich nie uznaje się.
Z przyznaniem tytułów honorowych odznaczeń lub jakichkolwiek
wyróżnień nie wiąże się żadnych przywilejów; przyznawane mogą być nie
dłużej niż na okres życia osób już je posiadających jak i tych, które
mogą je otrzymać w przyszłości.
Artykuł 14 w dużej części przepisano do naszej konstytucji jak sądzę, to mamy szczęście, że pisanie konstytucji polega na przepisywaniu już istniejących aktów. U nas to jakże piękny w swojej wymowie Art.32, przepadam za nim, mogłabym nosić koszulkę z napisem KONSTYTUCJA i sentencją: Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z JAKIEJKOLWIEK przyczyny, to jest u nas, kwestia jak mocny jest ten słowny mur, to zależy od nas, jak dla mnie to umocnienie nie do sforsowania.
Dalej u Japończyków:
Artykuł 29
Prawo własności i posiadania majątku jest nienaruszalne.
Prawa majątkowe określa ustawa, uwzględniając dobro publiczne.
Własność prywatna może być przejęta na użytek publiczny wyłącznie za słusznym odszkodowaniem.
To też mi się szalenie podoba, jaką definicję własności mają w Japonii z podateczkiem i robimy z własności dzierżawę lub nawet wywłaszczamy w trimiga czy własność jest własnością do sprawdzenia.
To też mi się podoba:
Artykuł 56
Dla ważności działań każdej z Izb konieczna jest obecność co najmniej jednej trzeciej ogólnej liczby jej członków.
W każdej z Izb decyzje o wszelkich sprawach zapadają większością
głosów obecnych członków, z wyjątkiem przypadków przewidzianych
Konstytucją; w przypadku równej ilości głosów, decyduje głos
przewodniczącego.
Leniwych z gruntu (przemęczonych?) przedstawicieli naszego gatunku siedzących w parlamentach zmusza do jakiej takiej frekwencji.
Czy treść poniżej wystarczyła aby od 1946 niczego nie udało się zmienić?
ROZDZIAŁ IX
Artykuł 96
Zmiany niniejszej Konstytucji mogą być inicjowane przez Parlament
poprzez wyrażoną w głosowaniu akceptację co najmniej dwóch trzecich
ogólnej liczby członków każdej z Izb, a następnie przedkładane narodowi
do zatwierdzenia. Zatwierdzenie takie wymaga większości ogólnej liczby
głosów oddanych w referendum przeprowadzonym specjalnie w tym celu lub – jeśli tak zarządzi Parlament – przy wyborach parlamentarnych.
Zatwierdzone w powyższy sposób poprawki są natychmiast promulgowane przez Cesarza w imieniu narodu jako integralna część niniejszej Konstytucji.
i z końcówki:
ROZDZIAŁ X
USTAWA NAJWYŻSZA
Artykuł 97
Podstawowe prawa ludzkie, gwarantowane niniejszą Konstytucją narodowi
japońskiemu, są owocem odwiecznej walki człowieka o wolność; przetrwały one wiele wyczerpujących prób, a obdarza się nimi obecne i przyszłe pokolenia, wierząc, że po wszystkie czasy nie zostaną pogwałcone.
Jest jeszcze XI coś w rodzaju ogłoszeń parafialnych na koniec. Bardzo solidny prawny szkielet konstrukcyjny dla państwa, uczciwy. Pozostaje pooglądać wywiady, poczytać wypowiedzi twórców tych zapisów. Jeszcze jedna rzecz do zrobienia, jakie prawo stworzyli sobie wcześniej Japończycy, czy było obrzydliwie i bezwstydnie feudalne? Czy w postaci konstytucji napisanej przez bardzo młodych idealistów nie dostali przypadkiem pięknego a zarazem praktycznego prezentu imieninowego, na który człowieka nie stać, takiego z którego przez całe lata się korzysta a nie upycha w ciemnym kącie jakiejś szafy.
Wyłonił nam się generał MacArthur i Sokrates Starynkiewicz, jak być namiestnikiem i nie zwariować. Dziwni ci namiestnicy. Środowisko zmienia nawet namiestnika.
Jeszcze jeden temat do snucia rozważań: bliskie spotkania z promieniowaniem, co będzie pierwsze, pierwsze będą wspomnienia generała MacArthura wielkiego fana promieniowania i bomb, któremu nie udało się zrzucić niczego na Chiny, pewnie gdyby mógł to by tam sam zaniósł jakiś ładunek. Generał nie tolerował komunizmu. Nie wiem czy był zdolny do wychowywania dzieci, miał jednego syna. Tajemnicza figura obwieszona orderami z całego świata. Jednak któż inny mógłby wiedzieć coś więcej o Azji jak nie generał, który spędził większość swojego życia na ujarzmianiu Azjatów. Już chyba wiem dlaczego nie został prezydentem, zbyt przewidywalny w nieobliczalności. Czas najwyższy udać się do odpowiedniej księgarni internetowej.
CDN
plany i to niemgliste:
Jak pisze się konstytucję
Wspomnienia generała, Reminiscences zamówione