Wygląda na to, że ostatnio (? czy 2 lata to ostatnio ?) do uzupełnienia wpisu blogowego skłania mnie głównie wizyta w kinie. Ta wczorajsza była w zasadzie planowa. Jesień to czas festiwali, ten warszawski ominęłam tym razem, został azjatycki, ze wszystkiego zrezygnować nie można, a zwłaszcza z okazji do wynudzenia się za wszystkie czasy. Tym razem wybrałam film z pewnym rozmysłem, musi reprezentować współczesną kinematografię japońską wszak szlifuję mój japoński XDDDDDDD w najbardziej naturalnej użytkowej postaci. Był taki w programie, rok realizacji 2024, akcja dzieje się choćby dziś, główny bohater jest uzależniony od Internetu i telefonu, zupełnie jak jak ja i wszyscy wokół, recenzje widzów marne, jakieś pięć na dziesięć, wspaniale! Tak myślę: wspaniale o to mi chodzi, prawie 2 godziny cudownej nudy w staromodnym, pustawym kinie, wiercenie się w niewygodnym fotelu gwarantowane, rewelacja, tego mi trzeba w piątkowy wieczór. Moja wczorajsza wizyta w kinie to jedynie dowód na to, że absolutnie niczego nie da się zaplanować, jest we wszystkim pierwiastek, który może zmienić ciąg zdarzeń na zaskakujący, zupełnie niezgodny z oczekiwaniami. Po pierwsze kino nie było pustawe, było tak tłoczno, że przy nienumerowanych miejscach trudno było znaleźć coś wolnego dla mnie. Moją przestrzeń na 2 godziny wybrałam mimo wszystko dość pochopnie, obok pań z wielkim pudłem popkornu. Kinematografia azjatycka jest wyciszona także moją ścieżkę dźwiękową przez cały seans uzupełniało chrupanie, to pudło było bez dna. Zaczyna się i ... Nie jest nudno! Może się rozkręci i za chwilę zrobi się nudno i nudniej, nie! Akcja nabiera tempa, głębi jest sugestywna i mocna!!! O nie gdzie moja nuda, nie było żadnej. Przepadam za głównym bohaterem czasów kultury pudeł kartonowych - bo taką mam refleksję po seansie - żyjemy nie w czasach Internetu czy innych tam technologii cyfrowych, gdyby to była materia trwała, może jest, to zostaną po nas tekturowe pudła. W których pakowane są różniste fanty, nowe, stare i bez sensu, kiedyś użyteczne a może i nie, zawartość budząca skrajne emocje i pożądanie jak dizajnerska torebka albo figurka - laleczka. Ta nieskończoność rzeczy w pudłach wożonych tu i tam i z powrotem, rozstawianych po regałach, wkładanych do bagażników i wyjmowanych, noszonych, podnoszonych, otwieranych i przepakowywanych, przesyłanych, odbieranych i tak bez końca. Z pewnością nastąpi nowa kultura, tzn będzie jakiś finał, ktoś kiedyś odbierze ostatnie pudło, tak myślę chociaż teraz ta perspektywa wydaje się nieskończenie odległa. Wracając do bohatera, to w recenzjach przedstawiany jest jako nikczemny, godny pogardy, nie zgadzam się z tą oceną, on jest przystosowany do dzisiejszych czasów i potrzeb, przenikliwy i buntowniczy, według mnie zachowuje najwięcej ludzkich odruchów z kilku postaci jakie goszczą na ekranie przez 2 godziny i 4 minuty! Postać kobieca, jest w niej mnóstwo cech azjatyckiej baby drażniących moją mazowiecką kobiecość od piskliwego głosiku po pewną dziecinną przylepność - trudno ten typ ewoluował tam od tysiącleci, u nas zadomowił się inny. Asystent - metaforyczny, prawdziwy, uosobienie wszechświata, który zawsze ale to zawsze działa na naszą korzyść - to modna ostatnio teoria. DWIE GODZINY - tyle czasu udało się utrzymać moją koncentrację, uwagę i wielkie zainteresowanie, obłędne. Japoński - tak znakomita wersja, zrozumiała (XDDDDD) co któreś słowo rzecz jasna, a czasem już nawet jakieś zdanie i największy sukces przeczytałam napis z ekranu コメント - ko me n to - czyli komentarz, jest moc, tzn może kiedyś będzie większa.
ALW
TE od popkornu, irytowały mnie jednak film był na tyle interesujący, że odwracał moją uwagę, może powinnam poprosić o poczęstowanie, byłoby mi lepiej. Popkorn tylko na firmach holiłudzkich z ogłuszającym dźwiękiem wybuchów, strzelanin itp, japońskie strzelaniny są zbyt ciche.
Film "CHMURA", nie polecam bo nie jest nudny, jest wielowarstwowy, pasjonujący, pewnie jak dla kogo.
This site uses cookies for functional and statistical purposes