Jako autor bloga z dwuletnim doświadczeniem zawodowym, zerknęłam do instruktaży jak często i kiedy publikować wpisy. Celem każdego człowieka próbującego zwrócić na siebie uwagę innych ludzi powinno być możliwe skuteczne wywołanie pewnego uzależnienia i przenoszenie tego uzależnienia na innych. Aby wystąpiło zjawisko uzależnienia potrzebna jest regularna ekspozycja na czynnik wywołujący zmianę nastroju na lepszy lub gorszy, jak kto tam woli dlatego tak łatwo aktorom, sportowcom, artystom estradowym, pisarzom, kaznodziejom i politykom o taki efekt. Jednak jak uzależnić kogoś od czegoś czego nie ma, to niemożliwe. Pierwsza rada fachowców to publikować regularnie, kolejne: omijać niektóre dni tygodnia, zwłaszcza piątki, które wywołują euforię w całych narodach i nie potrzeba niczego więcej, sprawdzać które treści znalazły odbiorców, mieć zapas tekstów, dzielić wpisy na mniejsze kawałki, regenerować stare. Użytkowane konto daje możliwość wglądu w 30 dni historii moich blogowych kontaktów ze światem. Ilekroć tam spojrzę przeżywam zmianę nastroju na lepszy, mam swój czynnik uzależniający. O, ktoś zawitał do tego ciemnego zaułka Internetu, jak ja się cieszę, jak z udanego prezentu. Takich prezentów dostaję kilka, kilkanaście, w sumie czasem i kilkadziesiąt; tyle, że mam ochotę na więcej, ale nie więcej i więcej. Fachowiec z branży IT, przywołał mnie do porządku: "większość to boty", większość czyli nie wszyscy, czasem jest ktoś prawdziwy, cieszę się jak dziecko, w podskokach. Moje uzależnienie występuje, pewnie potrwa jeszcze trochę zanim podejmę jakieś środki zaradcze. Tyko po co, niczego nie muszę robić, przyjdzie wiosna wraz z zalewem wszelakich substancji psychoaktywnych własnych i z zewnątrz jak aromaty bzów i konwalii, pisanie przestanie mi być potrzebne. Niniejszym ogłaszam moje plany na styczeń, w lutym już mocniej operuje Słońce i może być trudniej. Wykonam coś planowego (?!) co nie leży w mojej naturze. Żadnej regeneracji starych tekstów nie będzie, bo większość leży sobie w równym rządku, trzeba tylko przesunąć suwak, czasem gdzieniegdzie (razem, kto by pomyślał?) coś dopisuję. W moim odczycie danych potwierdza się informacja, najprzyjemniej czyta się blogowe kawałki w poniedziałki, po weekendzie. Najlepiej zostawić je "na wycieraczce" już w niedzielę, tak będę robić przez cały styczeń chyba, że się nie uda bo zawładną mną inne atrakcje. Jeden ze wpisów podzielę na odcinki jak serial urywający się w najgorszym dla widza momencie. Zapowiedzi treści nie będzie, bo tu zasada jest jedna; tylko to co mi przyjdzie do głowy, ciągle panoszy się w niej Azja, choć pewnie będzie o czymś innym.
Wilajezi
A propos prezentów, co kto lubi, proszę nie dawać mi granatników przeciwpancernych pod choinkę, zgrabny taser poproszę.