• Precyzja w wyrażaniu myśli - ALFABET ŁACIŃSKI

    Mamy prawdziwy skarb, korzystamy sobie z niego codziennie i gratis bez płacenia tantiem, kupowania licencji, prawdziwe dzieło sztuki składające z odcinka, umieszczanego pod kątem lub prostopadle i łuku, każdy z elementów występuje w 3 rozmiarach i można je powtarzać, również w lustrzanym odbiciu, to wszystko. To minimalistyczne arcydzieło, którego używam sobie teraz, daje zapisać i przekazać wszystkie myśli i liczby. Choć do zapisywania liczb nadaje się doskonale, to byli jednak inni, lepsi autorzy systemu ich przeliczania. Ledwie 2 elementy składają się na rozsądną ilość (do zapamiętania w 1 wieczór) wyrazistych, odróżnialnych znaków, które kodują dźwięki jakie możemy z siebie wydać i już, to wystarcza, nie potrzeba tysięcy znaków. Genialne! Można sobie narysować prostokąt i w nim wykreślić wszystkie te elementy, będzie całkiem symetryczny, rewelacja. Na zbliżonej zasadzie skonstruowany jest koreański Hangul. Nie wiem czy Sejong Wielki, jego twórca mógł zainspirować się alfabetem łacińskim. Hangul nie jest aż tak zróżnicowany, znaki są bardziej do siebie podobne, mają przypominać kształt ust w trakcie wymawiania głosek, które symbolizują. Inne alfabety a jest ich całe mnóstwo, wyglądają jak dekoracyjne szlaczki brakuje im tej geometrycznej, kreślonej precyzji i ostrości alfabetu łacińskiego. Z całą pewnością sposób wyrażania myśli wpływa na nas, na nasze mózgi. Z pewnością coś innego w głowie mają nacje posługujące się tysiącami znaków niż te rozróżniające ledwie dwadzieścia kilka symboli. Inaczej wygląda odczytywanie zygzakowatych szlaczków podobnych do zapisu fal mózgowych a inaczej szeregu odrębnych znaków o charakterystycznej i niepowtarzalnej osobowości jak: S, B, O, A i każdy inny, bo co tu można pomylić, przecież nie P z R ani H z F. Pierwotna wersja to jedynie 21 znaków, oczko. W alfabecie dostrzegam jedną ekstrawagancję, ogonek od Q, pomijam wersje regionalne gdzie tych ogonków, daszków, kropeczek i podkreśleń może być znacznie więcej (znaki diakrytyczne mają urocze nazwy: cedylla, diereza, tylda, grawis... jak imiona). W klasycznej wersji też jest miejsce na odrobinę fantazji, jakieś 5%.

    10.11.21

    korekta z 3 elementów na 2, muszę się dokładnie przyjrzeć i wykonać stosowną grafikę

    Dlaczego ten alfabet wygląda w taki a nie inny sposób? Sądzę, że przyczyną może być zmysł praktyczny, napisy trzeba było wyryć w drewnie albo wykuć w kamieniu, tak było najłatwiej z prostych odcinków i kilku łuków, do pozostawienia kamiennych inskrypcji potomnym, wystarczyły 2 podstawowe narzędzia i o wiele mniej siły niż w przypadku bardziej złożonych kształtów.

    Cywilizacja łacińska oprócz niezwykle poręcznego alfabetu znakomicie sprawdzającego się w klawiaturach QWERTY, z których muszą (chcą?) korzystać Azjaci, zostawiła nam zestaw lapidarnych myśli, sentencji, które należałoby wykuć w kamieniu i umieścić w widocznych miejscach, gdzież tam, trzeba myśleć dzisiejszymi kategoriami: wydrukować na bilbordach i emitować na paskach z podświetleniem. Ilekroć trafiam na zbiór sentencji zawsze znajduję coś wyjątkowo trafnego:

    Ad quas res aptissimi erimus, in iis potissimum elaborabimus

    Adulescentia est tempus discendi, sed nulla aetas sera est ad discendum

    Amicos res secundae parant, res adversae probant

    Facta loquuntur

    Fallaces enim sunt rerum species, quibus credidimus

    Is fecit, cui prodest

    Muszę zajrzeć do zbiorów azjatyckich mądrości, jedna jest wyjątkowo przydatna w każdej branży propagandowej (i chyba tylko tę (!) jedną znam)

    Jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów

    Jak to jest po chińsku?

    O, jest jeszcze jedna wersja, może lepsza: obraz maluje 1000 słów.

    Translatory i Internet podpowiadają mi coś takiego:

    一幅画描绘了千言万语

    ciekawe co na to Chińczycy...

    cdn

    11.11.21

    Po wstawieniu sentencji łacińskich do jednego z popularniejszych translatorów otrzymałam treści pozbawione istoty myśli, jakiegokolwiek blasku i harmonii, tłumacze możecie czuć się bezpieczni. Muszę sięgnąć po polskie przekłady.

    najwięcej dokonamy w tym, do czego będziemy najbardziej uzdolnieni

    młodość jest czasem uczenia się, lecz żaden wiek nie jest na to za późny

    rzeczy pomyślne przyciągają przyjaciół, niepomyślne sprawdzają

    fakty krzyczą (mówią same za siebie)

    zdradliwe są bowiem pozory (wyobrażenia) rzeczy, w które uwierzyliśmy (które uznaliśmy za prawdziwe)

    ten uczynił, czyja korzyść

    W/w to ledwie kilka z setek, tysięcy myśli, które pozostawili po sobie obserwujący, myślący i wnioskujący ludzie.

    Jeśli mamy alfabet i sentencje powinno pojawić się prawo. Zupełnie nie znam się na prawie rzymskim i bardzo dobrze. Prawo to dla mnie takie umocnienia, murki, ścianki działowe ze słów, stawiane w różnych momentach historii z czasem mogą zrobić się szalenie niewygodne dla autorów.

    Kilka kodeksów zrobiło zawrotną karierę, kiedyś może coś na ich temat przejrzę. W tej chwili interesuje mnie konstytucja Japonii, którą napisało kilkunastu bardzo młodych Amerykanów. Sami Japończycy nie mogliby sobie takiej stworzyć, nikt nie może wyjść z siebie (a może?).

    Jej! Japonia właśnie zmienia konstytucję, po 75 latach, pewnie art.9, wszystko na to wskazuje, ilu samurajów będzie w Japonii? Co na to Korea, Chiny? Wracamy do Azji, dosyć spacerków między kanelowanymi kolumnami.

    11.11.21

Wilajezi