• KOBIECOŚĆ


    Ten temat siedzi we mnie od dawna, pewnie od urodzenia a może i dłużej. Nie wiem czy już, wyznawałam to pisemnie, ustnie wielokrotnie, na wszelki wypadek jeszcze raz: do niemalże tutejszej formalnej pełnoletności nie słyszałam niczego, dosłownie niczego o dyskryminacji kobiet, nie miałam zielonego pojęcia, że takie zjawisko występuje, co więcej miałam sporo obserwacji, że może występować zjawisko odwrotne, delikatne pozbawianie pełni praw płci przeciwnej. Uświadamianiem mnie w zakresie kobiecego losu zajął się nauczyciel w eleganckim liceum, w moim rodzinnym mieście, który lubił od czasu do czasu powtarzać frazę "i tak wszystkie skończycie przy patelni". "I tak" interpretuję jako: chociaż widzę wasz potencjał to "wszystkie skończycie przy patelni" jednak najchętniej zrobiłbym wszytko aby pozbawić was mocy, może będzie mi łatwiej jeśli ograniczę konkurencję o 50%, Patelnie owszem mam, ostatnio nawet wielkiego żeliwnego woka i czasami przy nich przebywam choć zdecydowanie wolę wszystko wstawić do piekarnika bo jest bezobsługowo. Jednak nie kulinariom zamierzam poświęcić moje wywody, choć to temat rzeka. Mimo ostatniej mody na mieszanie ludziom w głowach co do płciowej przynależności, jestem gorliwym wyznawcą upraszczającego życie wierzenia, iż świat składa się z kobiet i mężczyzn (podkreślam porządek alfabetyczny).

    Lokalna kobiecość, jedyna której doświadczam na sobie jest dość specyficzna i nie będę jej badać. Dlaczego tak myślę bo zdumiewają mnie inne formy kobiecości, wnioskuję nie wprost, że tu jest inaczej. Zapewne docierają do mnie obrazy stereotypowe i powierzchowne, pozbawione złożoności jednak pewnych form manifestacji kobiecości nie znoszę, cześć jest dla mnie przygnębiająca a część przytłaczająco zmysłowa. To czego nie pojmuję to rzeczywiście tylko pewne atrybuty, co jest głębiej, tego nie wiem, nie przebywałam w prywatnych domach obcokrajowców dłużej niż podczas jednego przyjęcia i to w nielicznych miejscach na świecie. W domach można poczuć mentalny klimat każdego kraju.

    Nie znoszę manifestacji kobiecości Dalekiego Wschodu, lalkokształtnej i szczebiotliwej, z uśmiechem zasłoniętym dłonią, zinfantylizowanej w kusych spódniczkach. Choć rozumiem, że może być pociągająca bo niby niewymagająca, relaksująca, zalewająca słodką, różową pianką, mnie jednak męczy w sposób dotkliwy.

    Kobiecość Bliskiego Wschodu szczelnie omotana zwojami czarnych tkanin przygnębia mnie dramatycznie, tam widzę upupienie i pozbawienie mocy, jak się tam ruszać, jak oddychać, trudno obrócić coś na patelni będąc opakowanym w ten sposób. Płciowy apartheid zdumiewa mnie, po co komu aż takie erotyczne napięcie u tych biednych chłopów i taka niemoc u kobiet. Nie mam za dużo doświadczeń i obserwacji ale jedna króluje w mojej pamięci, niezaradność udawana a może rzeczywista na zimowym zakopiańskim stoku kobiety z krajów gdzie "o pozwolenie" trzeba pytać pana i władcę.

    Ostentacyjna manifestacja cielesności, erupcja kultu płodności w postaci odtańczonej samby w odzieniu z paciorków, czy zmysłowego potrząsania pośladkami niepokoi mnie bez reszty. Na szczęście tu nikt ode mnie tego nie wymaga, jednak jakaś obawa zostaje w człowieku zasiana, tu może nie ale w innych miejscach na świecie mogłoby być zupełnie inaczej.


    Amanda Luiza


    VIII21,XII22,I23

    Niniejszym ogłaszam, iż wykonałam styczniowy plan, wpis co tydzień. W tym celu wykorzystałam zdarzenie sprzed kilku lat o charakterze serialu, ile trwały moje potyczki z kanalią zakończone kapitulacją, kilka miesięcy chyba, co dały, niewątpliwie możliwość napisania 12,5K znaków, gdybym chciała zamieścić każdy epizod i scenę tej dramy byłoby tych znaków ze 4xwiecej a może i 5xwięcej. Przypowieść z morałem jeszcze sobie tu powisi jako sygnał ostrzegawczy bo wydaje się, że proceder łatwego zbierania zaliczek się upowszechnia a próbę odzyskania relatywnie niewielkich pieniędzy od kanalii spoza własnego dystryktu sądowego z mojej perspektywy oceniam jako dramatycznie nieopłacalną. Co oczywiście jest przykre jednak to nie ja ustalam zasady, koszty i tempo przywracania uczciwego środowiska wszelkich relacji. Uczciwe relacje są szalenie wygodne jednak nie wszystkim zależy na wygodzie, niektórzy wolą chore emocje albo upokarzanie innych. Wracam do rutynowego pisania o tym i o owym w jednym odcinku, niedługo wiosna a wiosną to ja wolę spacery i oglądanie roślin. Jednak zobaczy się.


    Ilustracja, jedno z piękniejszych drzew jakie w życiu widziałam, smukły dąb z gałęziami jak wachlarze, zawsze tworzą strukturę labiryntu. Jeśli tylko ktoś zechce zadrzeć głowę do góry stojąc pod koroną to zobaczy to zjawisko, wiosną ten labirynt jest subtelny, latem nabiera wyrazistości. Dąb jest piękny tak jak piękne potrafią być kobiety i to nie jest żadna wada ani cecha gorszej kategorii.


Wilajezi