Mam dość, zabrałam się za "ewangelizację" w metrze, w CH przeróżnych, nie dałam rady tylko na widowni Konkursu Chopinowskiego, tam posłusznie nałożyłam na połowę twarzy, zaczepiłam na uszach gumkami, w miarę przewiewną szmatkę z bawełnianej dzianiny w morskich odcieniach z dyskretnymi nieco orientalnymi w charakterze motywami. Natrętna obsługa filharmonii zachowywała się jak klawisze na spacerniaku, bacznie i na stojąco, skanowała siedzącą publiczność i co chwila podchodziła z karcącą uwagą, nie dało się inaczej zatopić w słuchaniu niż grzecznie wpasować się w stado, zwykły rachunek zysków i strat. Dziwactwa odzieżowe łączymy w myślach (bo oficjalnie i głośno to już raczej nie wypada) z dzikimi ludami zamieszkującymi odległe zakątki Ziemi. Dziwi nas jeszcze (może już coraz mniej) kawał kości umieszczony w nosie, puszysty pióropusz, spódniczka z liści, sznurek wokół bioder, który nie zasłania tego i owego a sami to co? Czy my się czymś różnimy, czy mody i przymusy plemienne tylko nieco inne. Weźmy takie kapelusze, przez całe wieki nie można było się pokazać bez czegoś osobliwego umieszczonego na głowie, trzeba było wynalazku samochodu aby wreszcie to coś zdjąć bo inaczej się nie dało.
Wyjdźmy od podstawy, ludzkie ciało "jakie jest każdy widzi". Wertykalne i horyzontalne zależy od pory dnia, z przednimi kończynami zwolnionymi z kontaktu z Ziemią, co dało zaskakująco szerokie perspektywy. W zasadzie bezbronne, gołe, niedostosowane do warunków atmosferycznych ani tych ciepłych ani zimnych, żyje tylko w b. wąskim zakresie temperatur, ciśnień itp. Wyjątkowo delikatna konstrukcja jednak wystarczająca obecnie na jakieś 70-80lat eksploatacji. W zasadzie pomijając pewne szczegóły dość podobne, najważniejszy jest podział na grupy: z zagłębieniami i z wypustkami, w niektórych kulturach ten podział powoduje przyjęcie dość skrajnych postaw względem odzieży, zasłaniania i odkrywania. Warto wspomnieć o kilku drobiazgach różnicujących ciała, (wielkość, odcień, stopień wygładzenia, porośnięcia włosiem itp) umożliwiających klasyfikację oprócz: baba, chłop na stare, młode, dziecko, dorosły, plemię, grupa etniczna, tu przydatne okazuje się odróżnianie odcieni od jasnego prawie śmietankowego do bardzo ciemnego, niemalże czerni. W większości stref, klimatów ta struktura nie może zostać goła. Jednak czy cała jest przeznaczona do szczelnego zasłaniania? (pytanie retoryczne... w dzisiejszych czasach chyba nie). Po pierwsze posiada otwory wlotowe i wylotowe systemów zasilających, główne w tzw. dupie i równie ważne choć mniej "wstydliwe" (zależy dla kogo) na twarzy. O ile otwory na dupie lepiej czymś zasłaniać bo wyciąganie stamtąd, piachu i innych zanieczyszczeń jest uciążliwe jak również zakrywane części budzą naturalną i bardzo gorącą biologiczną ekscytację, która moim zdaniem jest mocno przeceniana to otwory na głowie lepiej zostawiać nieosłonięte, bo oczywista oczywistość: pozbawiamy się prawidłowej cyrkulacji powietrza, doznań wzrokowych i dźwiękowych (zapomniałam o węchu) a co za tym idzie możliwości rozróżniana w stadzie: baba, chłop, stare, młode itd. Aaaa jeszcze jedno, jeść i pić jakoś trzeba bo zasilanie w inny sposób jest b. niezdrowe choć w skrajnych przypadkach możliwe.
Ogólnoświatowa maskowa moda, bo trudno zaakceptować informację, że kawałek tkaniny opcjonalnie dzianiny powoduje blokadę cyrkulacji mikrobów po kilku próbach i obserwacjach. Jestem zmuszona sklasyfikować to zjawisko w kategorii moda-zwyczaje i obyczaje ludowe. Rozpowszechnienie tego dziwacznego zwyczaju ujawnia pewne reguły funkcjonowania różnych społeczności, cechy osobnicze i populacyjne (pozostawiam tekst w modnym duchu biologicznym a nie humanistycznym?).
Pomijam przyczynę pojawienia się nowej mody, rozliczne wpływy na jej upowszechnienie i wzmacnianie. Jest skrajnie niewygodna, paskudna, niehigieniczna właściwie zahaczająca o niezdrową, absurdalna, szkodliwa, upokarzająca, powodująca coś w rodzaju rozdwojenia jaźni i ośmieszająca to dlaczego tak popularna? Nie jest bardziej niewygodna niż gorsety, bardziej niezdrowa niż krępowanie stóp, paskudniejsza i mniej higieniczna od barokowych fryzur wypełnionych wszami, zdecydowanie bardziej absurdalne jest chodzenie w szpilkach a upokarzające zakładanie burki z siateczkowym wizjerem jak sądzę. Były już i ciągle są porównywalne i o wiele większe odzieżowe udręki, można sobie w nich trwać i znosić przez całe dziesięciolecia. Zadaję sobie ponownie pytanie o popularność "zasłaniania nosa i ust", może w znalezieniu odpowiedzi pomogą mi Japończycy, którzy jak mało kto zaakceptowali modę na zasłanianie twarzy i to bez żadnych specjalnych przymusów, przyrównując konieczność noszenia maski do konieczności zakładania majtek.
Tak, zdecydowanie należy skoncentrować się na tym porównaniu majtki=maska, to musi mieć silny związek ze wstydem i powodem lub powodami występowania tego dręczącego uczucia i emocji. Japończycy z pewnością na drodze selekcji i edukacji wzmocnili dwie cechy posłuszeństwo i nieśmiałość. Sądzę, że oni te maski noszą z ulgą i radością, mogą się za nimi ukryć, być przezroczyści, nie eksponować swojego ja w zunifikowanym stadku. Maska uwalnia od wszelkich zawstydzeń, jestem a jakby mnie nie było. Zostały te nieszczęsne oczy wyrażające wszelkie emocje, trzeba dodać ciemne okulary z uwagi np. na szkodliwe promieniowanie czy wnikanie mikrobów przez oczodoły, ograniczyć ilość barw ze względu na trujące dla środowiska barwniki do jedynego odpowiedniego: burego. Dlaczego nosisz maskę?
Odbiegając of fascynującego tematu jak z tekstylnego prostokąta z zakładkami lub bez i dwoma odcinkami gumek zrobić niezbędny fragment odzienia zajmę się najwygodniejszą formą ubrania, która sobie ewoluuje od wieków.
Dla mnie to: zaczynając od wierzchu bluza bomberka lub kangurka z kapturem (w zależności od pory roku), spodnie bawełniane z kieszeniami, T-shirt, majtki-figi, skarpetki i baleriny na stopach, koniec; żadnych dekoracji w typie powieszonych na uszach kawałków metalu czy innych tego typu wizualnych atrakcji. Nuuuuda, wiem, mało wytwornie, nieelegancko i ogólnie tak sobie, liczy się wygoda. Pierwszy obraz jaki przyszedł mi do głowy w kategorii idealne ubranie to skromny habit zakonnika, jednak jego długość wyklucza wygodę w deszczowy dzień z kałużami i na schodach. Skrócenie habitu spowodowałoby wystawanie niekształtnych, owłosionych odnóży. Trudno byłoby zachować wizerunek uduchowionego w niepowłóczystej sukience midi. W kategorii najlepszego dopasowania do potrzeb ciała wygrywa ubranie Marlona Brando z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych, nic się nie zaczepia, nie uciska i nie odstaje za mocno, forma wynika z kształtu powlekanej konstrukcji czyli ciała oraz prostych funkcji, niczego więcej tu nie ma, żadnych symboli statusu. Zaznaczam jednak, że w upalne dni pierwsze miejsce przyznaję sukience midi i lekkim sandałom z pasków.
Wygodne, estetyczne zabezpieczenie delikatnego ciała przed zimnem, otarciami, brudem, wilgocią wcale nie jest jedyną funkcją odzieży, czasem właśnie te wydawałaby się kluczowe właściwości są zbędne liczy się tylko zakrywanie i deformowanie sylwetki, zwłaszcza kobiecej. Ze zdumieniem wysłuchałam kiedyś wyjaśnienia powodu ukształtowania kimona, wcale nie chodzi o dekoracyjność, bajeczne motywy roślinne i zwierzęce, celem jest ukrycie kobiecych kształtów, brak możliwości dostrzeżenia falistych zarysów biustu, bioder, nóg pod szerokimi rękawami, pasami, metrami kolorowych tkanin.
cdn
A teraz wypada założyć MB w wyobraźni to coś na twarz i pomyśleć czego można się pozbawić. Ubranie, fryzura bajecznie wygodne, zdjęcie prawdopodobnie z 1949r. Jednak jest symbol statusu, w 49 znaczek na bluzie mógł symbolizować jedynie moc i odwagę, dzisiaj nie widzę stosownego odpowiednika.
Na ten moment tyle, może kiedyś więcej rozważań o tym co i dlaczego nakładamy na nasze ciała, chyba nie mam dzisiaj siły na rozwinięcie tematu co z tymi ciałami robimy, jak poddajemy je rytualnym okaleczeniom dozując np. nieznane substancje, rozwinięcie jest bardzo przykre, dzisiaj będzie tylko o ciuchach i ozdobach.
Wracając do otworów w okolicy połączenia nóg, niestety z przykrością po kilku godzinach od napisania wierszówki powyżej, stwierdzam; bo sobie przypomniałam, XD, te też trzeba czasem odsłonić bywa, że i publicznie.